„Mamy wolne umysły, terminy i lubimy impro na wolno. Połączyła nas fascynacja improwizacją teatralną w duchu Slow Comedy i coś, czego chyba nie da się nazwać.” Taki opis można przeczytać na oficjalnej stronie grupy.
Wolni grają na scenie od 2017r., można ich zobaczyć raz w miesiącu w Surowcu i pozwolić sobie na relaks przy dobrym Slow Comedy!
18 kwietnia w Surowcu zagrało impro trio Wolni – specjaliści od slow comedy.
Ich sugestią były trzy krótkie historie od publiczności. Aktorzy zadali po prostu pytanie, czy u kogoś coś ostatnio się wydarzyło. I tak na podstawie trzech, zupełnie różnych od siebie historii, powstała historia, której głównym bohaterem był pan Kazimierz, który pracuje jako kierowca limuzyny, ma on łatwość do nawiązywania kontaktów z osobami, które przewozi i szybko okazuję się, że Kazimierz kiedyś pracował w drogówce, dwa lata temu stracił żonę Basię, przeżył dwa zawały, przez co ma wszczepiony rozrusznik, a teraz spełnia się w roli dziadka.
fot. Zofia Wirszyc
Jednak jego córka nie jest z tego w pełni zadowolona, bo Kazimierz uczy wnuka, jak strzelać do gołębi z pistoletu – kiedyś na prawdziwe naboje, teraz przerobił go na kulki… Teraz chciał nauczyć wnuka posługiwać się kosą tytanową. Te zabawy popierał też zięć, ale został zmuszony przez swoją żonę do rozmowy z Kazimierzem, by zaprzestał swoich „zabaw” z wnukiem. Historia dość prosta miała tylko jeden wątek, ale akcja działa się w dwóch miejscach – w limuzynie Pana Kazimierza i w domu jego córki. Wiem, że Wolnych stać na dużo więcej, ale szczerze mówiąc, wciągnęła mnie ta opowieść. Podobało mi się, że tym razem w impro było więcej emocji, mniej komedii. Tego wieczoru budowanie fabuły było ważniejsze od wprowadzenia publiki w śmiech, chociaż tego też nie brakowało. Wolni są świetni w budowaniu postaci, co udowodnili też i w tym spektaklu.